24.10.12

GADŻETY UMILAJĄCE CODZIENNOŚĆ

Wielokrotnie już podkreślałam, że jestem niepoprawną gadżeciarą - staram się otaczać przedmiotami, które są ciekawymi rozwiązaniami, ślicznie wyglądają i po prostu mnie cieszą. Dzisiaj chcę Wam pokazać kilka rzeczy, które zawsze mam przy sobie i bez których ciężko było by mi się obejść. Na pierwszy rzut oka notka może Wam przypominać tag "co mam w torebce" (który obiecuję, że niedługo dla Was zrobię), jednak nie to było moim celem. Chcę Wam pokazać, że nawet my, kobiety, możemy otaczać się fajnymi gadżetami w sam raz do torebki.


Jak na prawdziwego kawosza przystało jednym z ważniejszych gadżetów jest dobry kubek termiczny typu "niekapek". Kubek Contigo faktycznie można wsadzić do torebki bez obawy, że przecieknie, czy, nie daj Boże, się wyleje. Posiada mechanizm, który umożliwia picie dopiero po wciśnięciu guzika - nie ma opcji na zalanie sobie lapka w czasie pracy. No i ten zielony kolor...

Kolejnym małym gadżecikiem jest perfumetka, czyli atomizer na odlewki perfum. Spędzam dużo czasu poza domem, więc lubię mieć pod ręką swoje ulubione perfumy. Zapewne same wiecie jak niewygodne jest noszenie całego flakonika (np. szklanego) w torebce i tu doskonałym rozwiązaniem jest właśnie taka maleńka buteleczka z atomizerem. Ja posiadam perfumetkę marki Flo i jestem z niej bardzo zadowolona.

Nigdy nie noszę ze sobą w torebce kosmetyków, ponieważ uważam, że to absolutnie zbędne kilogramy. Za to koniecznie muszę mieć przy sobie lusterko, ulubioną szminkę i wyżej wspomnianą perfumetkę. To wszystko mieści się mojej ślicznej mikro kosmetyczce marki Fossil, która ma wymiary 10 cm x 6 cm x 3 cm. Koniec z bałaganem :)

Noszenie kluczy luzem w torebce nigdy nie jest dobrym pomysłem, ponieważ mogą porysować lub nawet zniszczyć nam sporo rzeczy (m.in. telefon). Rozwiązaniem na to jest zakup mięciutkiego etui na kluczy. Ja zdecydowałam się na puchate etui Nici z pingwinkiem. Dzięki dodatkowej komorze na zameczek można schować do niego karty kredytowe czy wizytówki.

Mam zasadę, że nigdy nie ruszam się z domu bez muzyki, czyli bez mojego kochanego iPoda nano III generacji. W moim odczuciu jest to najładniejszy z wszystkich iPodów serii nano jakie kiedykolwiek wypuszczono na rynek (około 5 lat temu). Aktualne modele zupełnie mi się nie podobają, a ten nadal chodzi bez zarzutu.

Skoro jesteśmy przy muzyce warto wspomnieć o maleńkim gadżeciku bardzo umilającym egzystencję, jakim jest zwijacz do kabli. Dzięki niemu nigdy nie mam splątanych słuchawek, za długich słuchawek, czy odstających kabli. Rozwiązał też problem bałaganu w torebce. Możecie kupić go w kilku wariantach, ja zdecydowałam się na model Jack (koszt około 6 zł).

Nosicie ze sobą jakieś gadżety? Uważacie, że są niezbędne? A może myślicie, że to czysta fanaberia? :)
Copyright © vexgirl